Rozpoczęscie sezonu 2014...

2 Walimska Zimówka

W minioną niedzielę (19.01.14) odbyła się 2 edycja „Walimskiej Zimówki”, która tylko z nazwy była zimowa, ponieważ w porównaniu z poprzednią edycją, brakowało śniegu:), ale emocji nie brakowało.

Już sama droga do Walimia była wyzwaniem, mgła z widocznością maks. 100m nad ranem trochę wydłużyła chłopakom podróż, ale udało się dojechać na czas. Do startu zgłosiła się tylko jedna załoga JA-RO Rally Team Niedźwiecki/Siermiński w BMW, jak już wiadomo Seicento Romela zmieniło właściciela, więc szykują się zmiany, o których niedługo poinformujemy na naszej stronie, a Johnny zbiera się na wiosnę:). Zapisy, BK i oczekiwanie na odprawę zawodników. Chłopaki otrzymali 12 numer startowy. Na podjeździe zapoznawczym okazało się, że warunki są prawie jak na rajdzie Monte Carlo:). śliska kostka, mokry asfalt, w końcówce odcinka mgła. Większość załóg miała problem z doborem opon:) Jaro nie miał takiego problemu, bo miał tylko jeden komplet zimowych kół zamontowanych na aucie:).

Start do pierwszego podjazdu pokazał, że opony to istny niewypał,  brak „szpery” też nie pomagał, problem z rozpędzaniem auta na kostce i efektowne piruety na patelniach nie wróżyły dobrych czasów. Na górnej patelni o mały włos nie wypadli poza trasę. Podjazd ukończony z czasem 3.26.1, ostatni w klasie, bez komentarza.

Chwila przerwy na przemyślenia jak uniknąć kolejnych błędów i start do drugiego podjazdu. Niestety kolejny raz obrotka na patelni, ale to i tak postęp bo tylko na pierwszej:), dodatkowo  na wszystkich odcinkach z kostką walka o utrzymanie auta drodze, tak czy inaczej kilka fajnych boków udało się zapiąć:). Mgła siadała coraz niżej, na metę lotną wpadało się prawie na ślepo, czas poprawiony, 3.09.3 duża poprawa ale i tak na szarym końcu:).

Kolejna przerwa, kolejne pomysły na poskromienie patelni, konsultacje z Romelem, upuszczanie powietrza, bo bez innych opon co tu więcej kombinować. Wystartowali, na pół gazie jakoś do pierwszej patelni się pozbierali i znowu „kuku”, kolejna obrotka. Dalej już zachowawczo, ale ślizgiem też trochę było:). Czas 3.04.5,  nieco poprawiony, ale niestety dolna patelnia pochłaniała dużo czasu, a sam odcinek za krótki żeby można było gdzieś odrobić.

Oficjalnie Jaro i Kysio zajęli przedostatnie miejsce w klasie, ogólne niezadowolenie z wyniku, ale z drugiej strony na takich oponach i w takich warunkach najważniejsze, że na mecie bez większych przygód, kolejne doświadczenia zebrane.

Teraz czas na zmiany w specyfikacji samochodu:) które pozwolą na szybsze i efektowniejsze pokonywanie odcinków.